Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Jewdokia odwiozła nas na stację. Z nią także widzieliśmy się po raz ostatni. Zbliżała się rocznica śmierci Jegora, wyprosiłem więc od matki trzy kopiejki i dałem Jewdokii mówiąc:

- Kup za to "siemieczek" i posyp nimi grób Jegora... To... ode mnie... Zamiast kwiatów... On tak lubił "siemieczki"...

Matka skarciła mnie wzrokiem.

- Głuptas jesteś... Nie słuchaj go, Jewdokia...

Cała rodzina Jakubów prócz Lwa Mojsiejewicza zgromadziła się pod oknem naszego wagonu. Boria, nieznośny jak zwykle, przykucnął i szczypał w łydkę Raisę, która podskakiwała na jednej nodze. Polina położyła na brzegu okna swą śliczną dłoń. Dostrzegłem bliznę na jej palcu. Pogłaskałem ją po tej bliźnie
Jewdokia odwiozła nas na stację. Z nią także widzieliśmy się po raz ostatni. Zbliżała się rocznica śmierci Jegora, wyprosiłem więc od matki trzy kopiejki i dałem Jewdokii mówiąc:<br><br>- Kup za to "siemieczek" i posyp nimi grób Jegora... To... ode mnie... Zamiast kwiatów... On tak lubił "siemieczki"...<br><br>Matka skarciła mnie wzrokiem.<br><br>- Głuptas jesteś... Nie słuchaj go, Jewdokia...<br><br>Cała rodzina Jakubów prócz Lwa Mojsiejewicza zgromadziła się pod oknem naszego wagonu. Boria, nieznośny jak zwykle, przykucnął i szczypał w łydkę Raisę, która podskakiwała na jednej nodze. Polina położyła na brzegu okna swą śliczną dłoń. Dostrzegłem bliznę na jej palcu. Pogłaskałem ją po tej bliźnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego