pół tuzina potomstwa w poszanowaniu dla cara. A dochody z kupieckich interesów dziadka, bławatnych i jedwabnych interesów, lokowała na procent w banku na posagi dla czterech rudych córek. Skoro były cztery dziewczęta, to wynikałoby, że mój ojciec miał brata. Otóż brat ten, Ernest, był podróżnikiem i geografem, który badał pustynię Gobi, a podczas swoich rozlicznych podróży nawiązywał kontakty handlowe dla dziadka. Zostawił dzieło pod tytułem "Od wschodnich krańców Tien-Szanu do Wielkiego Chinganu albo Opis Pustyni Gobi, czyli Gowi, czyli Szamo oraz Pustyni Ałaszan", którą to rozprawę dziadek kazał oprawić w skórę i czytywał domownikom po wieczerzy. Sam słuchałem z wypiekami