Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
dwa konie
zarżnęły tej nocy...
Siedzieć w saniach pośrodku zbrojnych ludzi, którzy myślą, kierują - wydawało
się panu Sapieże mniejszym wysiłkiem niż inne formy łowieckie.
- Rzeczywiście, zdałoby się przetrzebić - powtórzył.
- Otóż to! - zawołał łowczy uradowany z aprobaty, acz nikłej. - Kożuchy na nich
grube na dwie pięście, bo mrozy były ostre przed Godami... Chłopi się ucieszą,
sklamrzą ustawicznie, że wilcy im żyć nie dają... Znaczy jednego dnia na wilki,
a drugiego obława z sieciami? Na niedźwiedzia wypadnie trzeci dzień.
- Rozporządzaj wszystko waszmość, jak uważasz - zgodził się wojewoda i przymknął
oczy niby senny.
Łowczy wyszedł na palcach, markotny. Oj, prawda, co pokojowcy gadają, że
dwa konie <br>zarżnęły tej nocy...<br>Siedzieć w saniach pośrodku zbrojnych ludzi, którzy myślą, kierują - wydawało <br>się panu Sapieże mniejszym wysiłkiem niż inne formy łowieckie.<br>- Rzeczywiście, zdałoby się przetrzebić - powtórzył.<br>- Otóż to! - zawołał łowczy uradowany z aprobaty, acz nikłej. - Kożuchy na nich <br>grube na dwie pięście, bo mrozy były ostre przed Godami... Chłopi się ucieszą, <br>&lt;orig&gt;sklamrzą&lt;/&gt; ustawicznie, że wilcy im żyć nie dają... Znaczy jednego dnia na wilki, <br>a drugiego obława z sieciami? Na niedźwiedzia wypadnie trzeci dzień.<br>- Rozporządzaj wszystko waszmość, jak uważasz - zgodził się wojewoda i przymknął <br>oczy niby senny.<br>Łowczy wyszedł na palcach, markotny. Oj, prawda, co pokojowcy gadają, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego