dwa konie <br>zarżnęły tej nocy...<br>Siedzieć w saniach pośrodku zbrojnych ludzi, którzy myślą, kierują - wydawało <br>się panu Sapieże mniejszym wysiłkiem niż inne formy łowieckie.<br>- Rzeczywiście, zdałoby się przetrzebić - powtórzył.<br>- Otóż to! - zawołał łowczy uradowany z aprobaty, acz nikłej. - Kożuchy na nich <br>grube na dwie pięście, bo mrozy były ostre przed Godami... Chłopi się ucieszą, <br><orig>sklamrzą</> ustawicznie, że wilcy im żyć nie dają... Znaczy jednego dnia na wilki, <br>a drugiego obława z sieciami? Na niedźwiedzia wypadnie trzeci dzień.<br>- Rozporządzaj wszystko waszmość, jak uważasz - zgodził się wojewoda i przymknął <br>oczy niby senny.<br>Łowczy wyszedł na palcach, markotny. Oj, prawda, co pokojowcy gadają, że