Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
tego małego instrumentu popłynęła przenikliwa melodia, cichsza znacznie od sygnałowych rogów, ale dostatecznie głośna, by usłyszeli ją najbliżej walczący żołnierze Koga.
Po chwili stanęło obok niego kilku Szerszeni. Mały oddziałek skierował się na lewo. Nie wdając się w żadne pojedynki, zmierzał ku miejscu, w którym ludzie Garłaja bili się z Gwardią jak równi z równymi.
*
Magwer odważył się poruszyć. Nie przypuszczał, by ktokolwiek teraz na niego patrzył. Bał się, rzecz jasna, lecz ciekawość przemogła strach. Podniósł głowę właśnie wtedy, gdy oddział Koga natarł na ludzi Garłaja Jednookiego.
Cienie krzyży skurczyły się w bezkształtne plamy. Słońce wpełzło na sam szczyt Góry.
Garłajowy
tego małego instrumentu popłynęła przenikliwa melodia, cichsza znacznie od sygnałowych rogów, ale dostatecznie głośna, by usłyszeli ją najbliżej walczący żołnierze Koga.<br>Po chwili stanęło obok niego kilku Szerszeni. Mały oddziałek skierował się na lewo. Nie wdając się w żadne pojedynki, zmierzał ku miejscu, w którym ludzie Garłaja bili się z Gwardią jak równi z równymi.<br>*<br>Magwer odważył się poruszyć. Nie przypuszczał, by ktokolwiek teraz na niego patrzył. Bał się, rzecz jasna, lecz ciekawość przemogła strach. Podniósł głowę właśnie wtedy, gdy oddział Koga natarł na ludzi Garłaja Jednookiego.<br>Cienie krzyży skurczyły się w bezkształtne plamy. Słońce wpełzło na sam szczyt Góry.<br>Garłajowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego