Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
ciągłe w prawo,
Gardził złotem, gardził strawą,
Szedł bez przerwy, aż do zmroku,
Nie zwalniając nawet kroku.
Ani nie jadł, ani nie pił,
Tylko chłodem się pokrzepił.

Kiedy tak przez piachy kroczył,
Z pochwy naraz miecz wyskoczył
I pofrunął w dal z łoskotem,
Tarcza za nim w ślad, a potem
Halabarda, mknąc przed siebie,
Znikła szybko w nocnym niebie.

Jeż oniemiał, Jeż się zdumiał,
Ale zanim coś zrozumiał,
Jakaś siła niebywała
Nagle z ziemi go porwała
I poniosła jak źdźbło słomy
W świat daleki, niewiadomy.

Jeż w niezwykłym swoim locie
Widział gwiazd jarzących krocie,
A pod sobą czarną chmurę,
A przed
ciągłe w prawo,<br>Gardził złotem, gardził strawą,<br>Szedł bez przerwy, aż do zmroku,<br>Nie zwalniając nawet kroku.<br>Ani nie jadł, ani nie pił,<br>Tylko chłodem się pokrzepił.<br><br>Kiedy tak przez piachy kroczył,<br>Z pochwy naraz miecz wyskoczył<br>I pofrunął w dal z łoskotem,<br>Tarcza za nim w ślad, a potem<br>Halabarda, mknąc przed siebie,<br>Znikła szybko w nocnym niebie.<br><br>Jeż oniemiał, Jeż się zdumiał,<br>Ale zanim coś zrozumiał,<br>Jakaś siła niebywała<br>Nagle z ziemi go porwała<br>I poniosła jak źdźbło słomy<br>W świat daleki, niewiadomy.<br><br>Jeż w niezwykłym swoim locie<br>Widział gwiazd jarzących krocie,<br>A pod sobą czarną chmurę,<br>A przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego