Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
się mlecznobiały, jak powłoka pierzyny lub ściana nad łóżkiem.
- Drodzy moi, kochani, Henku, wnusiu, jakże się cieszę! Siadajcie, siadajcie! Pani Helenka zaraz poda coś gorącego. Może ręce chcecie umyć? Może załatwić naturalną potrzebę? Pani Helenko!
Ojciec postawił na podłodze teczkę i zdjął płaszcz.
Poszedłem za dom, ścieżką, którą wskazała pani Helenka, do drewnianej wygódki. Kiedy wróciłem, wuj Florenty mówił do pana Chrystka, który rozsiadł się na skrzyni między oknami: - Pana Chrystka pożegnamy tymczasem. Może później, wieczorem, zajrzy, ale teraz niech idzie, moi goście zmęczeni, prawda? - I chyba mrugnął do ojca.
- Już idę, już lecę - powiedział furman wstając ze skrzyni. - Mnie tam
się mlecznobiały, jak powłoka pierzyny lub ściana nad łóżkiem.<br>- Drodzy moi, kochani, Henku, wnusiu, jakże się cieszę! Siadajcie, siadajcie! Pani Helenka zaraz poda coś gorącego. Może ręce chcecie umyć? Może załatwić naturalną potrzebę? Pani Helenko!<br>Ojciec postawił na podłodze teczkę i zdjął płaszcz.<br>Poszedłem za dom, ścieżką, którą wskazała pani Helenka, do drewnianej wygódki. Kiedy wróciłem, wuj Florenty mówił do pana Chrystka, który rozsiadł się na skrzyni między oknami: - Pana Chrystka pożegnamy tymczasem. Może później, wieczorem, zajrzy, ale teraz niech idzie, moi goście zmęczeni, prawda? - I chyba mrugnął do ojca.<br>- Już idę, już lecę - powiedział furman wstając ze skrzyni. - Mnie tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego