Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Miał nadzieję, że jednak ich nie będzie, że się spóźnią, że ich ktoś zastrzeli, że trafi ich szlag. Nic takiego się nie stało. Byli, dranie. W wąskiej uliczce między zimnymi ogródkami, nie dziw, że znowu obrodzą owocami, przy sztachetach czekało trzech cywilów, jeden z tyłu palił papierosa, dwaj rozmawiali półgłosem. Hulały po świecie podmuchy wichru, a mimo to on, jeden na całym pogruchotanym świecie, doświadczał nieznośnej ciszy. I to on musiał podejść do nich, nie miał wyboru. Przemógłszy skurcz w gardle, wymówił: - Tak, udało się, zdaje się, że pojął. Będzie tak, jak zaplanowaliście.
Ważniejszy skinął głową, ten drugi opuścił powieki, jakby
Miał nadzieję, że jednak ich nie będzie, że się spóźnią, że ich ktoś zastrzeli, że trafi ich szlag. Nic takiego się nie stało. Byli, dranie. W wąskiej uliczce między zimnymi ogródkami, nie dziw, że znowu obrodzą owocami, przy sztachetach czekało trzech cywilów, jeden z tyłu palił papierosa, dwaj rozmawiali półgłosem. Hulały po świecie podmuchy wichru, a mimo to on, jeden na całym pogruchotanym świecie, doświadczał nieznośnej ciszy. I to on musiał podejść do nich, nie miał wyboru. Przemógłszy skurcz w gardle, wymówił: - Tak, udało się, zdaje się, że pojął. Będzie tak, jak zaplanowaliście. <br>Ważniejszy skinął głową, ten drugi opuścił powieki, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego