to jedno, Tępicielu? <br>On, nieodstępny, on, wierny towarzysz, <br>540<br>Ileż to razy prowadził nam rękę <br>Po gładkich plecach i szyi dziewczyny,<br>Kiedy w lipcowym zmierzchu schodzą pary <br>W zapachu sosen łąką nad jezioro <br>I gra harmonia melodię niebyłą <br>545<br>O kwiatach cytryn, o wyspie kochanków, <br>Aż, utraconą, przypomnieć nam straszno. <br>Ileż to razy, on, piękno i chwała, <br>Przepych i krzyki miłosne cietrzewi, <br>Ironią umiał wykrzywiać nam usta, <br>550<br>Szepcząc do ucha, że kolory wiosny, <br>Trele słowika i nasze natchnienie <br>Są tylko jego rozrzutną przynętą, <br>Żeby spełniało się prawo gatunku, <br>Że krew ostygnie i rdzą porażeni, <br>555<br>Ubrani w płaszcze z gnijącej