Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
głowie szumi mi piwo, pocałunki puchną na wargach, a policzek pali ze wstydu. Puszczałam wodze dziecięcej imaginacji, mój ojciec się rozmnażał. Raz był wysokim mężczyzną, którego bałby się w szkole woźny, dokuczający mi, odkąd odkrył, że to ja przeciskam się przez dziurę w siatce i chodzę na skróty przez trawnik. Innym razem był mocno partyjny, tak że mogli nagwizdać nam socjalistyczni planiści, którzy chcieli nasz dom przebudować na mieszkania dla kolektywu. Kiedy chorowałam, był lekarzem. Kiedy grzeszyłam, księdzem, co ze względu na mnie nie mógł utrzymać się w celibacie i papież go przeklął surową ekskomuniką. Był opozycją, kiedy rządzący mieli przegrać wybory
głowie szumi mi piwo, pocałunki puchną na wargach, a policzek pali ze wstydu. Puszczałam wodze dziecięcej imaginacji, mój ojciec się rozmnażał. Raz był wysokim mężczyzną, którego bałby się w szkole woźny, dokuczający mi, odkąd odkrył, że to ja przeciskam się przez dziurę w siatce i chodzę na skróty przez trawnik. Innym razem był mocno partyjny, tak że mogli nagwizdać nam socjalistyczni planiści, którzy chcieli nasz dom przebudować na mieszkania dla kolektywu. Kiedy chorowałam, był lekarzem. Kiedy grzeszyłam, księdzem, co ze względu na mnie nie mógł utrzymać się w celibacie i papież go przeklął surową ekskomuniką. Był opozycją, kiedy rządzący mieli przegrać wybory
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego