drugi miesiąc idzie, jak ja strzelam przeważną miarą do Nilfgaardczyków. <br> - Tu jest Toussaint, nie Nilfgaard - Geralt pomacał bok głowy, odjął rękę całą we krwi. <br> - Cholera. Co tam jest, zobacz, Milva?<br>Łuczniczka przyjrzała się uważnie i krytycznie.<br> - Tylko ucho ci urwało - stwierdziła wreszcie. - Nie ma się czym przejmować.<br> - Łatwo ci mówić. Ja bardzo lubiłem to ucho. Pomóż mi czymś to owiązać, bo mi ciecze za kołnierz. Gdzie są Jaskier i Angouleme?<br>- W chałupie, z pielgrzymami... O, zaraza...<br> Załomotały kopyta, z mgły wyłonili się trzej jeźdźcy na bojowych rumakach, powiewający w galopie płaszczami i proporcami. Nim jeszcze przebrzmiał ich bojowy krzyk, Geralt ucapił Milvę