Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
gruntem. Ostre kanty drzwi rżną skórę na dłoniach. Jurek ugniótł kulę z papieru i trzymając ją w dłoni chwyta płytę drzwi. Szymczyk zobaczył, pokazał robotnikom pracującym przy najbliżej ustawionych maszynach, a teraz wszyscy rechoczą wesoło. Śmieje się nawet Stacho stojąc obok Sylwkowego ojca. Obydwaj są posypani trocinami i przypominają piekarzy. Jacek wyrzucił papier.
Nie odzywał się do nikogo w domu przez najbliższe dwa tygodnie. Bywał tak umęczony, że proces przeżuwania kartoflanych placków stawał się ciężką pracą. Zasypiał snem czarnym.
Klął potwornie słowami, których nauczył się od Grzesia szafującego hojnie budowlanymi określeniami, zdarzało się, płakał suchym, wewnętrznym płaczem.
Przychodziła stryjenka, biadoliła nad
gruntem. Ostre kanty drzwi rżną skórę na dłoniach. Jurek ugniótł kulę z papieru i trzymając ją w dłoni chwyta płytę drzwi. Szymczyk zobaczył, pokazał robotnikom pracującym przy najbliżej ustawionych maszynach, a teraz wszyscy rechoczą wesoło. Śmieje się nawet Stacho stojąc obok Sylwkowego ojca. Obydwaj są posypani trocinami i przypominają piekarzy. Jacek wyrzucił papier.<br>Nie odzywał się do nikogo w domu przez najbliższe dwa tygodnie. Bywał tak umęczony, że proces przeżuwania kartoflanych placków stawał się ciężką pracą. Zasypiał snem czarnym.<br>Klął potwornie słowami, których nauczył się od Grzesia szafującego hojnie budowlanymi określeniami, zdarzało się, płakał suchym, wewnętrznym płaczem.<br>Przychodziła stryjenka, biadoliła nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego