burzyły i organizowały na nowo egzystencje, ale u Natolskich były to ciągle te same dzieje tej samej rodziny, tyle że na tle innych zewnętrznych warunków. Są <page nr=123> oni bowiem tak dalece i biologicznie skoncentrowani dokoła swojej lampy, że losy ich wiodą się równolegle z losami świata, ale niezależnie, na zasadzie mikrokosmosu. Jak dotąd, wyszli cało z tej zawieruchy. Myślę, że gdzieś w głębokiej podświadomości musi ich to martwić. Jakiś szkic w mundurze, wiszący na ścianie, powiedzmy Krzysztofa, rysowany przez towarzysza broni na dzień przedtem, niż padłby on gdzieś pod Kutnem, a pod tym krzyżyk Virtuti Militari dodawałby wiele dobrego smaku ich rodzinności. Jednakowoż