sama, doradza nam tłumienie smutków, czyli, bez odpowiedniej ilości trunków, co nie każda wątroba znosi, dokonywanie niemożliwego. Potem te niedotłamszone smutki włóczą się za nami, gryzą nas, złoszczą, co z tą nieprzyzwoitością zrobić?<br><br>Aż nagle pojawia się facet, który, pozornie przynajmniej, nie wstydzi się swoich załamań, przegranych, strachu przed śmiercią... Jakaż ulga jednak. I to nie tylko z tego powodu, że on też smutny. Jak w owej nowelce Mrożka, gdzie bohater czerpie pociechę z faktu, iż drugiemu jeszcze gorzej. Ubierając swoje smutki w artystyczną formę Reggiani je niejako, a z nimi i smutki nasze, nobilitował. Skoro stać się mogą tworzywem piosenki