drugim dniu rozprawy i wywiódł w pole dziennikarzy - udawał operatora kamery. To, że jest świadkiem, wyjaśniło się dopiero wówczas, gdy wezwano go na salę. Zeznawał praktycznie przez cały dzień. Czy był on oficerem prowadzącym Tomaszewskiego? - na to pytanie rzecznik Nizieński odmówił odpowiedzi. Zaznaczył tylko, że jest to ważny świadek. Gdy Janusz Tomaszewski opuścił salę rozpraw, powiedział, że nie zna tego mężczyzny. Przed sądem były wicepremier oświadczył, że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. - Ja już jestem nauczony, że w procesach toczących się tutaj, bez względu na to, kto staje w charakterze lustrowanego, linia obrony jest zawsze taka sama. Nie zdarzyło się