chłopcy szkolarsko szurnęli butami, panienki dygnęły i wśród pogruchiwań "ciocia... ciocia" towarzystwo w hierarchicznym ordynku przemaszerowało do przedpokoju. Czułem, iż Henio potrzebuje pochwały, która byłaby klamrą spinającą sprzeczności, toteż kiedy wszedł do pokoju, powiedziałem "z prawdziwą przyjemnością karciłeś chłopaczka", "z prawdziwą, Stasiu, z prawdziwą... To potworek, a właściwie rozbrykany szczeniak... Jasne, że nie potworek. Nie ma potworów ani potworków... Ale ja, mając tyle lat co on, byłem zupełnie inny", "przewrotny jesteś, Heniu, nadzwyczaj przewrotny, podziwiam cię", "są przyjemności nie tylko razowe, ale i wymyślne... AV propos... Może pójdziemy do cineuma cochon?" Wyraziłem zgodę i udaliśmy się spacerkiem na konspiracyjny seans; mówiąc