Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
że pan nawiał, to zamilkłem, wziąłem ogon pod siebie.
- I podpisaliście - gorzko wypomniał Istvan.
- Podpisałem. Nie ja jeden. Tak wypadało, nie było się co upierać.
- Dobra, stary, nie ma o czym mówić. Najważniejsze, żeście się na mnie nie zawiedli.
- Wyszło tak, jakby nam kto w pysk dał.
- Szyfrant jest jeszcze?
- Jest, jest u siebie. I pani sekretarka też.
Przeskoczył zwinięty kłąb chodnika w połowie schodów jak zbyt wysoki próg. Ledwie otworzył drzwi, Judyta wstała zza biurka i rzuciła mu się na szyję jak uratowanemu. Całowała. Nie objął jej, stał z opuszczonymi rękami. Ciepłe, duże, życzliwe ciało garnęło się do niego, widział tuż
że pan nawiał, to zamilkłem, wziąłem ogon pod siebie.<br>- I podpisaliście - gorzko wypomniał Istvan.<br>- Podpisałem. Nie ja jeden. Tak wypadało, nie było się co upierać.<br>- Dobra, stary, nie ma o czym mówić. Najważniejsze, żeście się na mnie nie zawiedli.<br>- Wyszło tak, jakby nam kto w pysk dał.<br>- Szyfrant jest jeszcze?<br>- Jest, jest u siebie. I pani sekretarka też.<br>Przeskoczył zwinięty kłąb chodnika w połowie schodów jak zbyt wysoki próg. Ledwie otworzył drzwi, Judyta wstała zza biurka i rzuciła mu się na szyję jak uratowanemu. Całowała. Nie objął jej, stał z opuszczonymi rękami. Ciepłe, duże, życzliwe ciało garnęło się do niego, widział tuż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego