do Kabulu. Nie miałem dla Ismaela żadnych dobrych wieści. Właściwie wyłącznie złe. Wreszcie zdobyłem się na odwagę. Mężczyzna, który odebrał telefon, powiedział mi, że Ismael już tam nie pracuje. Nie potrafił powiedzieć, co się z nim stało. Już go więcej nie spotkałem, choć pytałem o niego po każdym powrocie do Kabulu. Nikt nie potrafił mi o nim niczego powiedzieć, nikt go nie pamiętał.<br><br>Mieszkało się wtedy w Klubie Niemieckim w śródmieściu albo w leżącym na wzgórzu, trochę za miastem hotelu "Intercontinental". Pozostałe hotele, jak choćby moje ulubione "Spinzar" i "Kabul", były zburzone lub, jak "Ariana", zajęte na kwatery przez wojsko. Klub