matkę.<br>- To nieprawda, łżecie wszyscy! - wrzasnął Krywko i pognał jak szalony w stronę osady.<br>- Polek, Polek, zaczekaj, gdzie ty lecisz, durny? - wołał za nim Kajaki. Salisz wyszedł z krzaków; zdziwiony i niespokojny przyglądał się ucieczce Krywki.<br>- Co, gil go ugryzł, jej Bohu?<br>- A tam, zawsze to samo - westchnął bardzo dorośle Kajaki.<br>- No, a jego krowy kto będzie pilnował? Może znowu ja?<br>- A może ja, jedry twoje pałki?<br>- Zawsze ja i ja. Wszyscy latają, bawią się, a ja całe życie przy krowach - rozżalił się nagle Salisz. Polek tymczasem wbiegł do sośniaka i zmęczony pokonywaniem stromego urwiska zatrzymał się koło krzaku jałowca. Gdzieś