i<br>wielki, a Wiluś mały i sprytny. Nie wiadomo, dlaczego go polubił. Może<br>dlatego, że Kania wszystko robił, co mu Wiluś kazał. Na postojach szedł<br>po wodę, nosił za Wilusiem wszystkie bety, nawet karabin. Dawał<br>nabierać się na wszystkie kawały i nie gniewał się potem. Za to<br>wszystko Wiluś pozwalał Kani godzinami opowiadać o żonie i o dziecku, i<br>o starych, których zostawił w Polsce.<br> - Popatrz - mówił Kania. - Mam swój dom, koło niego kilkanaście<br>drzewek owocowych, przeważnie śliwki, za sadem ciągnie się kawał pola.<br>Nie jest tego dużo, ale wystarczy. Wystarczy dla nas wszystkich, nawet<br>gdyby jeszcze były dwa dzieciaki, też