i piachy.<br> - Chodź, bracie. Pojedziemy sobie kawałek - powiedział Cypcer.<br> Dogonili wóz i choć koń oglądał się na nich, wleźli na kozioł i<br>pojechali. Policjant rozpiął mundur, rozluźnił pas, czapkę powiesił na<br>kłonicy, zapalił fajkę i począł się kiwać razem z wozem. Wydawało się,<br>że zasypia. Cypcer siedział natomiast jak tyka. Kapelusz przesunął<br>tylko bardziej na oczy, bo popołudniowe słońce świeciło coraz skośniej,<br>nogi wypuścił przed siebie i zamyślił się wszechświatowo. I gdyby w tej<br>chwili rozległy się trąby Sądu Ostatecznego, i wszyscy żywi i umarli<br>powstali i rzucili swoją pracę, i pobiegli w Dolinę Józefata, i gdyby<br>Pan przeliczył wszystkie owieczki