Corota, Bonnarda czy Vuillarda, a przecie Soutine nie<br>istniałby (prawdopodobnie i Van Gogh) bez Francji. Waldemar George ma<br>rację, pisząc, że Soutine Francji zawdzięcza nie tylko swoją kulturę<br>malarską, Francja dała mu język malarski, którym mógł się wypowiedzieć.<br>Opowiadano<br>mi jeszcze przed wojną, jak się zachwycał francuskimi XVII-wiecznymi<br>malarzami. Kiedy był już sławny, marzył o kupieniu - jeżeli nie obrazu,<br>to choć rysunku Fragonarda. Ten człowiek, żyjący w głuchym smutku,<br>egzasperacji czy tępym lenistwie, tęsknił za harmonią, za stylem<br>"gładkim" XVIII wieku. I nawet głupi salon, byle paryski, imponował mu.<br>W książce Szittiya jest fotografia Soutine'a z Olgą Sacharow i Hanną<br>Orłow