Nie czuję twej obecności... Nie miałem czasu wgłębić się w Twoją śmierć... Pojednać się z nią. Zrozumieć. Pojąć i objąć... i schronić w przygotowanym miejscu. Wchodzę do jej pokoju w Mokrem - i czegoś nie rozumiem. Nie wiem nawet, czego nie rozumiem. Wszystko jest na miejscu, lecz delikatnie wyparło się tożsamości.<br> <page nr=9><br> Kładąc się wczoraj do łóżka, pomyślałem, że po raz pierwszy leżę w nim, że będę spał po raz pierwszy nad nią po jej śmierci, nad jej pustym tapczanem, nad kupką kasztanów, które czuwały nad jej snem, nad lampą, którą gasiła i zapalała. Ile razy leżałem bezsennie, wsłuchując się w ten pokój pode