Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
strony, czarne wargi drżały niespokojnie. Tylko włączony na powrót Baryshnikov zapobiegł wzdrygnięciu się Hunta na wspomnienie zimnego dotyku owych ust na swej potylicy.
W spadającej do garaży windzie Nicholas zapytał o Trupodzierżcę - nie Cienia i też nie Marinę: z nieruchomą twarzą wygłosił pytanie w przestrzeń przed sobą.
Odpowiedział Vittorio:
- Trupodzierżca. Kładzie własną, zamkniętą wszczepkę. Inwazyjnie. A teraz zamknij się.
Pod nogami mieli torby z bagażem Vassone. Obie były przygotowane, zanim jeszcze pojawił się Hunt. Dźwigała je Marina, Cień musiał mieć wolne ręce. Żeby zdążyć skręcić mi kark, pomyślał Hunt.
Dobrze pamiętał słowa Vassone. Ułaskawienie przyszło w chwili, gdy kolano Cienia wyciskało
strony, czarne wargi drżały niespokojnie. Tylko włączony na powrót Baryshnikov zapobiegł wzdrygnięciu się Hunta na wspomnienie zimnego dotyku owych ust na swej potylicy. <br>W spadającej do garaży windzie Nicholas zapytał o Trupodzierżcę - nie Cienia i też nie Marinę: z nieruchomą twarzą wygłosił pytanie w przestrzeń przed sobą. <br>Odpowiedział Vittorio: <br>- Trupodzierżca. Kładzie własną, zamkniętą wszczepkę. Inwazyjnie. A teraz zamknij się. <br>Pod nogami mieli torby z bagażem Vassone. Obie były przygotowane, zanim jeszcze pojawił się Hunt. Dźwigała je Marina, Cień musiał mieć wolne ręce. Żeby zdążyć skręcić mi kark, pomyślał Hunt. <br>Dobrze pamiętał słowa Vassone. Ułaskawienie przyszło w chwili, gdy kolano Cienia wyciskało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego