Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
wyciągnął ramiona, osunęła się na jego kolana i objęła udami, i jej biodra rozpoczęły ten okrężny niespieszny ruch...
a ja już nie wiedziałam, czy to Inka, czy ja, Uta, czy ja, Sonia, a zwłaszcza: kim jest ten mężczyzna z twarzą w cieniu,
i chciałam, aby to był i Włodek, i Kola, i Felek, który stał przy mnie na rufie, i wyciągnęłam do niego rękę, przyjął ją bez zdziwienia - i wskazałam mu wzrokiem przykrytą brezentem szalupę ratunkową, która kołysała się w porywach wiatru nad wzburzonym morzem, i statek to unosił się wysoko, to opadał w spieniony zielonkawo odmęt,
a my nic nie
wyciągnął ramiona, osunęła się na jego kolana i objęła udami, i jej biodra rozpoczęły ten okrężny niespieszny ruch...<br>a ja już nie wiedziałam, czy to Inka, czy ja, Uta, czy ja, Sonia, a zwłaszcza: kim jest ten mężczyzna z twarzą w cieniu,<br>i chciałam, aby to był i Włodek, i Kola, i Felek, który stał przy mnie na rufie, i wyciągnęłam do niego rękę, przyjął ją bez zdziwienia - i wskazałam mu wzrokiem przykrytą brezentem szalupę ratunkową, która kołysała się w porywach wiatru nad wzburzonym morzem, i statek to unosił się wysoko, to opadał w spieniony zielonkawo odmęt,<br>a my nic nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego