po "czterdziestce" z czego lubiła żartować, nazywała siebie "La Patronne", bardzo lubiliśmy Jej towarzystwo i czuliśmy się razem doskonale! Powiem więcej: Jej sposób bycia i takt, wyższe loty niemały miały wpływ na nas i nabieraliśmy przy Niej dobrych manier!<br>Każde z naszych malarskich wypraw w plener, dawały mi bardzo dużo. Korekty, a raczej rady, były robione tak, że po latach, będąc już w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na studiach, podczas korekty robionej przez profesora, myślałem nieraz, że rady i wskazówki robione mi przez panią Marię, zawierały więcej esencji niż te profesorskie. Może dlatego, że były zawsze podbudowane entuzjazmem, pozbawione rutyny