podporządkowywać jednostkę czynnikom społecznym i uzależniać jej właściwości od nich, załamałaby się estetyka ekspresji, straciłaby rację bytu. To, co społeczne, przejawia się w tym, co indywidualne. Interesujące, że taka koncepcja zaczęła się krystalizować już w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, na pograniczu epok. Takim właśnie tekstem z pogranicza jest interesujące studium Kotarbińskiego <hi>Przyszłość sztuki i poezji</>. Autor nawiązuje w nim do myśli estetycznej Guyau i chwali go między innymi za to, że "urobił pojęcie socjologiczne samego rdzenia sztuki". To, co społeczne, przestaje być czynnikiem zewnętrznym, a więc w jakiś sposób wchodzi w jej definicję. Nawiasem mówiąc, rola Guyau, poznawanego z pism jego