prawda, mógłbym spytać się, gdzie tu<br>mieszka wdowa po doktorze Sobkiewiczu, lecz wydało mi się to<br>tchórzliwe.<br> Uznałem w końcu, że najlepiej dla mnie będzie, jeśli wsiądę w<br>samochód i wyjadę, skoro słońce tylko zajdzie. Panny Ponckie, na<br>szczęście, odwiedziłem, a innych innym razem odwiedzę. Zastanawiałem<br>się jedynie, jak powiadomić Kozę, że opuszczam przed czasem tę jego<br>basztę. Mogłem zatelefonować lub zostawić mu karteczkę na portierni,<br>lecz nie bardzo wypadało wobec jego życzliwego zaproszenia mnie tu.<br>Poczułby się pewnie urażony, że tak nagle, bez uścisków, bez wgarnięcia<br>się w ramiona, bez przyklepania po plecach naszych młodych lat, jakby<br>gdzieś w tych