nienawidził. To była Wielkanoc 1944 roku.<br><br>Pod koniec lipca Walter z Ritą i Jolą ewakuowali się do Wiednia, a mama została w ich mieszkaniu. Kiedy wybuchło powstanie, uciekła z Warszawy z Niemcem, który miał na imię Kurt. Dla niej wciąż najbezpieczniej było uchodzić za zdrajczynię, która się zadaje z Niemcami. Kurt został zabity pod Kutnem, a mama dojechała do Łowicza. Więcej nie opowiadała, a ja nie pytałam.<br><br>Mama chciała wyjechać daleko, gdzie nikt nas nie znał, i dotarłyśmy do Brzegu nad Odrą. Było to nieduże, zielone miasto z silną rosyjską bazą - pułk bombowców, pułk myśliwców, pułk czołgów. Nasze mieszkanie wychodziło na