Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
filuternie i roześmiała się.

Przed pójściem spać przyjrzałem się sobie w lustrze. Zobaczyłem spłaszczoną głowę i wydłużoną twarz. Poprzedniego dnia Kazia patrząc w lusterko powiedziała:

- Uważaj, Adasiu! Ja także znam się na czarodziejskich sztuczkach. To lusterko jest magiczne. Odbija się w nim nie twarz, tylko dusza człowieka. Widziałeś swoją duszę? Ładna, co? Zresztą wszyscy jesteśmy jednakowi...

A więc tak ma wyglądać moja dusza... - pomyślałem. - Może i racja... Do ojca nie napisałem, przywiozłem ze sobą książki, których nie czytam... Wyjąłem z walizki tom Turgieniewa, położyłem się do łóżka i nakryłem się prześcieradłem. Ale po pewnym czasie stwierdziłem, że nie rozumiem tego, co
filuternie i roześmiała się.<br><br>Przed pójściem spać przyjrzałem się sobie w lustrze. Zobaczyłem spłaszczoną głowę i wydłużoną twarz. Poprzedniego dnia Kazia patrząc w lusterko powiedziała:<br><br>- Uważaj, Adasiu! Ja także znam się na czarodziejskich sztuczkach. To lusterko jest magiczne. Odbija się w nim nie twarz, tylko dusza człowieka. Widziałeś swoją duszę? Ładna, co? Zresztą wszyscy jesteśmy jednakowi...<br><br>A więc tak ma wyglądać moja dusza... - pomyślałem. - Może i racja... Do ojca nie napisałem, przywiozłem ze sobą książki, których nie czytam... Wyjąłem z walizki tom Turgieniewa, położyłem się do łóżka i nakryłem się prześcieradłem. Ale po pewnym czasie stwierdziłem, że nie rozumiem tego, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego