Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
pani - Bonhart pokazał łańcuch i obrożę. - Witać nie trzeba.
- Grzeczność nic nie kosztuje.
- Oprócz czasu - Bonhart pociągnął za łańcuch, podszedł, bezceremonialnie poklepał grubasa po brzuchu.
- śadnieś przybrał - ocenił. - Na honor, Houvenaghel, gdy stoisz na drodze, łatwiej cię przeskoczyć, niż obejść.
- Dobrobyt - wyjaśnił jowialnie Houvenaghel i zatrząsł policzkami. - Witaj mi, witaj, Leo. Miłym mi jesteś gościem, bom też dziś i radosny niezmiernie. Interesy idą nad podziw dobrze, że aż się chce od uroku pluć, kassa tylko brzęczy! Tylko dziś, daleko nie szukając, jeden nilfgaardzki rotmistrz rezerwy, prowiant-majster zajmujący się transportami sprzętu na front, opylił mi sześć tysięcy wojskowych łuków, które ja
pani - Bonhart pokazał łańcuch i obrożę. - Witać nie trzeba.<br>- Grzeczność nic nie kosztuje.<br>- Oprócz czasu - Bonhart pociągnął za łańcuch, podszedł, bezceremonialnie poklepał grubasa po brzuchu.<br>- śadnieś przybrał - ocenił. - Na honor, Houvenaghel, gdy stoisz na drodze, łatwiej cię przeskoczyć, niż obejść.<br>- Dobrobyt - wyjaśnił jowialnie Houvenaghel i zatrząsł policzkami. - Witaj mi, witaj, Leo. Miłym mi jesteś gościem, bom też dziś i radosny niezmiernie. Interesy idą nad podziw dobrze, że aż się chce od uroku pluć, kassa tylko brzęczy! Tylko dziś, daleko nie szukając, jeden nilfgaardzki rotmistrz rezerwy, prowiant-majster zajmujący się transportami sprzętu na front, opylił mi sześć tysięcy wojskowych łuków, które ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego