Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
noc... Przewrócili wszystko do góry nogami.

- A kogo jeszcze zabrali?

- Gusiewa i Romaniuka... Romaniukowi założyli kajdanki. Zubariow protestował, ale nic nie pomogło... Nawet nie wiadomo, dokąd ich wywieźli, dranie!

Ojciec starał się pocieszyć Teklę i namawiał ją, żeby poszła razem z nami do Stiebłowów.

- Nie, proszę pana, pojadę do Wiełkich Łuk... Mieszkania trzeba pilnować.

- Źle się stało, panie naczelniku, że pan tu przyszedł - powiedział nagle szeptem Frołow. - Ten szpicel "sztundysta" kręci się koło domu.

- Nie szkodzi. Dajcie znać o tym, co zaszło, Winniczence... Ja poinformuję Stiebłowa... I postarajcie się wyjechać... Chociażby do Windawy albo do Dźwińska...

Wracaliśmy do domu zgnębieni. Oglądałem
noc... Przewrócili wszystko do góry nogami.<br><br>- A kogo jeszcze zabrali?<br><br>- Gusiewa i Romaniuka... Romaniukowi założyli kajdanki. Zubariow protestował, ale nic nie pomogło... Nawet nie wiadomo, dokąd ich wywieźli, dranie!<br><br>Ojciec starał się pocieszyć Teklę i namawiał ją, żeby poszła razem z nami do Stiebłowów.<br><br>- Nie, proszę pana, pojadę do Wiełkich Łuk... Mieszkania trzeba pilnować.<br><br>- Źle się stało, panie naczelniku, że pan tu przyszedł - powiedział nagle szeptem Frołow. - Ten szpicel "sztundysta" kręci się koło domu.<br><br>- Nie szkodzi. Dajcie znać o tym, co zaszło, Winniczence... Ja poinformuję Stiebłowa... I postarajcie się wyjechać... Chociażby do Windawy albo do Dźwińska...<br><br>Wracaliśmy do domu zgnębieni. Oglądałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego