przydało: w trakcie spektaklu przerzucałam się jakby z postaci w osobę, Krystynę Jandę, i natychmiast wracałam do postaci. Na pytanie partnera, ile mam lat, odpowiadałam: "dwadzieścia osiem", po czym wyskakiwałam z postaci, grałam prywatny komentarz do tej informacji, i porozumiawszy się z publicznością, wracałam do roli Gizeli. Grałam z Piotrkiem Machalicą (to mój ulubiony partner). Przedstawienie szło bardzo długo, ponad sto razy. Zaczęliśmy się wreszcie trochę starzeć i trochę się tych ról wstydzić. Pomyślałam, że można by zrobić coś takiego: zagramy z Piotrkiem pierwszy akt, potem zdejmiemy kostiumy i przekażemy je na oczach widzów młodszym kolegom, którzy dograją przedstawienie do końca