Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
tym miejscu wiatr rozniósł śnieg i żółciła się stęchła plama, obsypana kupkami czarnych, mokrych liści.
Powiedział Róży, że zajdzie do pewnego człowieka, który jakoby ma tytoń na zbyciu. Nic zręczniejszego nie przyszło mu do głowy. Wiatr przyniósł wyrwane zdanie z kazania: - To nie są już chrześcijanie. - A przedtem to byli? Małżeństwo z Warszawy za mało, to tylko dwie osoby, a tutaj osiem, tamci to byli obcy, ci są znajomi, nasi - pomyślał Jassmont. Dalej już podsłuchiwał świadomie, co mówili ludzie w koło. - Pili calutki dzień u Wandy... U tej kurwy! Ano, u niej, chwalili się, dranie, że żaden nawet nie zipnął. Wprawione
tym miejscu wiatr rozniósł śnieg i żółciła się stęchła plama, obsypana kupkami czarnych, mokrych liści. <br>Powiedział Róży, że zajdzie do pewnego człowieka, który jakoby ma tytoń na zbyciu. Nic zręczniejszego nie przyszło mu do głowy. Wiatr przyniósł wyrwane zdanie z kazania: - To nie są już chrześcijanie. - A przedtem to byli? Małżeństwo z Warszawy za mało, to tylko dwie osoby, a tutaj osiem, tamci to byli obcy, ci są znajomi, nasi - pomyślał Jassmont. Dalej już podsłuchiwał świadomie, co mówili ludzie w koło. - Pili calutki dzień u Wandy... U tej kurwy! Ano, u niej, chwalili się, dranie, że żaden nawet nie zipnął. Wprawione
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego