Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
talerze. Poszły. Niemcy czekali w korytarzyku, jeden stał nawet na podeście schodów.
- Iwan? - spytał.
- Nie ma Iwana. Poszli, ale wrócą.
Musieli zrozumieć. Nie troszcząc się o ciszę wyrwali talerze. Dosłownie łykali, dławili się kawałkami chleba, spieszyli. Za moment waza była próżna. Szturchnięcie pistoletem. Hania ma ich teraz wyprowadzić, tylko Hania. Marcie kazali zostać.

- Dopiero co Rosjanin straszył mnie bagnetem, a teraz Niemiec - poskarżyła się dziewczyna.
- Idź. Nic ci nie zrobią, boją się. Wyprowadź ich za staw parkiem, wiesz, przez alejkę spacerów. Niech co prędzej znikną. Nie bój się, Haniu.
Marta starała się mówić zwyczajnie, po imieniu, nie mogła inaczej. Czuła się
talerze. Poszły. Niemcy czekali w korytarzyku, jeden stał nawet na podeście schodów.<br> - Iwan? - spytał.<br> - Nie ma Iwana. Poszli, ale wrócą.<br> Musieli zrozumieć. Nie troszcząc się o ciszę wyrwali talerze. Dosłownie łykali, dławili się kawałkami chleba, spieszyli. Za moment waza była próżna. Szturchnięcie pistoletem. Hania ma ich teraz wyprowadzić, tylko Hania. Marcie kazali zostać.<br><br> - Dopiero co Rosjanin straszył mnie bagnetem, a teraz Niemiec - poskarżyła się dziewczyna.<br> - Idź. Nic ci nie zrobią, boją się. Wyprowadź ich za staw parkiem, wiesz, przez alejkę spacerów. Niech co prędzej znikną. Nie bój się, Haniu.<br> Marta starała się mówić zwyczajnie, po imieniu, nie mogła inaczej. Czuła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego