w niej kołdrę i poduszkę.<br>Poczęto szukać kołyski, ale już jej nie było. Małej nie popsuło to jednak szczęścia. Opuściła strych z lalką pod pachą, uwieszona u ręki pani Krysi. Nie spojrzała nawet na matkę, rozważając z powagą, które imię właściwsze jest dla lalki - Klara czy Malwina. Pozostała przy Malwinie. Marcie zrobiło się przykro, ale zaraz się skarciła. O co właściwie chodzi, to jej pierwsza lalka, porcelanowa, wystrojona. Ja nie mogłam pozwolić sobie. I nieprędko będzie mnie stać. Cóż dziwnego, że pani Krysia wydaje się jej prawie wróżką? A jednak gdzieś głęboko poczuła żal, niesmak, maleńki cień niechęci wobec córeczki.<br><br> - Irenko