fantastyczności Mélisa z 1902 r. oraz ambicji, jaką wykazał Kubrick w "Odysei kosmicznej". Jego film pokazywał usiłowanie przekroczenia granicy: wyczerpały się efekty podróży międzyplanetarnych, walk międzygwiezdnych, katastrof atomowych w kosmosie. Następnym krokiem były zaświaty, czyli metafizyka. I Kubrick ją wprowadził, bo w jego filmie występował taki graniastosłup, trochę przypominający tablice Mojżeszowe, kierujący losami ludzkości. W "Misji na Marsa" również jest usiłowanie, żeby rozszerzyć science fiction. <br>TR: - Tylko że tutaj mamy metafizykę co najwyżej komiksową, czyli uproszczoną. Aż dziw, że stało się to ambicją Briana de Palmy, znanego dotychczas głównie ze świetnych thrillerów. Tym razem wykazał się słabością do sentymentalizmu kosmicznego. <br>ZK