Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
wachtowych niespodziewanym pojawieniem się. Na takie iluminacje przeznaczam owe pięćdziesiąt amperogodzin akumulatorów.
Moja pociecha: Żeglując na ciemno, na pirata, nie stwarzam zagrożenia dla bezpieczeństwa innych. Ryzykuję sobą i wyłącznie sobą. Zresztą jeśli płynie się czujnie, jeśli się nie przesypia mijanych statków, nie ryzykuje się zbytnio.
Pierwszą noc, oczywiście, trzeba przestać. Może i następną, i trzecią - odsypiając w ciągu dnia. Potem już, w miarę rozchodzenia się drogi "Nord" i statków, wszystko układać się będzie pomyślnie.
Płyniemy. Kot śpi - ciepłość miękkiego kłębka. Sprzęt i bagaże hałasują, usiłując znaleźć sobie najlepsze miejsce. Wiatr porykuje w olinowaniu. Pierwsze sto mil za nami.
Sto mil to
wachtowych niespodziewanym pojawieniem się. Na takie iluminacje przeznaczam owe pięćdziesiąt amperogodzin akumulatorów.<br> Moja pociecha: Żeglując na ciemno, na pirata, nie stwarzam zagrożenia dla bezpieczeństwa innych. Ryzykuję sobą i wyłącznie sobą. Zresztą jeśli płynie się czujnie, jeśli się nie przesypia mijanych statków, nie ryzykuje się zbytnio.<br> Pierwszą noc, oczywiście, trzeba przestać. Może i następną, i trzecią - odsypiając w ciągu dnia. Potem już, w miarę rozchodzenia się drogi "Nord" i statków, wszystko układać się będzie pomyślnie.<br> Płyniemy. Kot śpi - ciepłość miękkiego kłębka. Sprzęt i bagaże hałasują, usiłując znaleźć sobie najlepsze miejsce. Wiatr porykuje w olinowaniu. Pierwsze sto mil za nami.<br> Sto mil to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego