Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Podkarpackie
Nr: 02.16
Miejsce wydania: Przemyśl
Rok: 2005
ze wstaniem. Bogusław jakoś doczołgał się do brzegu i na czworakach, resztką sił, wdrapał się na przydrożną skarpę. Dopiero tam ktoś go zauważył i wezwał karetkę z pobliskiego szpitala. Lekarze zajęli się pacjentem, a policjanci ruszyli nad Mleczkę szukać jego brata. - Wiedzieliśmy, że każda minuta jest cenna - mówi sierż. Maziarz. - Mróz tego wieczoru dochodził do 15 stopni i z każdą chwilą malały szanse na odnalezienie Grzegorza żywego. Oświetlając drogę latarkami, szliśmy wzdłuż brzegów Mleczki i szukaliśmy mężczyzny. Leżał na lodzie, prawie na środku zamarzniętej rzeki: bez czapki, rękawiczek i jednego buta i miał zupełnie odsłonięte plecy. Był nieprzytomny i na nic
ze wstaniem. Bogusław jakoś doczołgał się do brzegu i na czworakach, resztką sił, wdrapał się na przydrożną skarpę. Dopiero tam ktoś go zauważył i wezwał karetkę z pobliskiego szpitala. Lekarze zajęli się pacjentem, a policjanci ruszyli nad Mleczkę szukać jego brata. - Wiedzieliśmy, że każda minuta jest cenna - mówi sierż. Maziarz. - Mróz tego wieczoru dochodził do 15 stopni i z każdą chwilą malały szanse na odnalezienie Grzegorza żywego. Oświetlając drogę latarkami, szliśmy wzdłuż brzegów Mleczki i szukaliśmy mężczyzny. Leżał na lodzie, prawie na środku zamarzniętej rzeki: bez czapki, rękawiczek i jednego buta i miał zupełnie odsłonięte plecy. Był nieprzytomny i na nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego