Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
Dobrze.
Ruszyliśmy. Jechaliśmy przez podmiejską okolicę. Mijaliśmy willowe osady. Okna były przeważnie ciemne. Mimo pewnej jednostajności nie bez zaciekawienia oglądałem schludne i ładne domy.
Próbujesz wyobrazić sobie, jak wyglądają wnętrza will. Uśpione dojrzałe kobiety i ich chrapiący mężowie. W drugim pokoju - dzieci. Włosy kobiet rozrzucone na białym ramieniu. Tak! Jeden Murzyn stał przed wysokim bębnem, trzej inni, z podniesionymi w górę ramionami, zastygli w bocianiej pozie. Leszek zatrzymał auto przed nie otynkowanym blokiem. Wysiedliśmy. Do postoju taksówek było około stu metrów. Przestrzeń tę przebyliśmy w milczeniu.
- Jedź lepiej do domu - poradziłem, wsiadając do taksówki.
- Masz rację, bo...
Odbiegł od wozu. Wymiotował
Dobrze.<br>Ruszyliśmy. Jechaliśmy przez podmiejską okolicę. Mijaliśmy willowe osady. Okna były przeważnie ciemne. Mimo pewnej jednostajności nie bez zaciekawienia oglądałem schludne i ładne domy.<br>Próbujesz wyobrazić sobie, jak wyglądają wnętrza will. Uśpione dojrzałe kobiety i ich chrapiący mężowie. W drugim pokoju - dzieci. Włosy kobiet rozrzucone na białym ramieniu. Tak! Jeden Murzyn stał przed wysokim bębnem, trzej inni, z podniesionymi w górę ramionami, zastygli w bocianiej pozie. Leszek zatrzymał auto przed nie otynkowanym blokiem. Wysiedliśmy. Do postoju taksówek było około stu metrów. Przestrzeń tę przebyliśmy w milczeniu.<br>- Jedź lepiej do domu - poradziłem, wsiadając do taksówki.<br>- Masz rację, bo...<br>Odbiegł od wozu. Wymiotował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego