pokoju i bez namysłu przyłożył dłonie do ciepłego pieca. Kafle były tak przyjazne, że po raz pierwszy oparł się o nie twarzą. <br>Potem była noc, o której nic nam nie wiadomo. <br>Za to ksiądz Joachim nie mógł oderwać oczu od krzyża na ścianie. Pragnął zasnąć, przywalić powieki hurmą spraw jutrzejszych. Na darmo. Oczy otwierały się same pod naporem obrzękłej pamięci. <br>Słyszy tamten gwar, jak szumem kołuje i powraca, bo łąki pełne ludzi. Zbiegowisko, odpustnieodpust, odwalanie bunkra. W radiu mówiono, że w bunkrze są "żywi Niemcy". Więc przyjechali, przybieżeli poczciwi chrześcijanie na otwarcie filii piekła, w ten dzień lipcowy przybyli, żeby