Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
dwukrotnie zetknie się z jego mile szeleszczącą ręką. Wprawdzie tej polskiej trójki nie widział już miesiąc, ale obyczaje takich klientów znał znakomicie.
Robert skinął na nich od stolika. - Jest ta twoja ruda...
Kolumb obojętnie kiwnął głową. Orkiestra ciągnęła "Lamour, Lamour..."
- Znów ten hymn amerykański... - wzruszył ramionami siadając. Najpierw kolacja, kochany. Na dobrą sprawę od rana nic nie jedliśmy.
- Ba, spuścić tyle wozów - bąknął niedbale Robert.
- Kupić metr kawy... - warszawską miarą przypomniał Jagiełło swoje zasługi.
Kolumb skromnie przemilczał swoje dewizowe zabiegi, by zmienić jak najwięcej franków na funty i dolary.
W myśl nie pisanej umowy wszystkie franki były "do pozostawienia" w Coke. Wyjątek
dwukrotnie &lt;page nr=447&gt; zetknie się z jego mile szeleszczącą ręką. Wprawdzie tej polskiej trójki nie widział już miesiąc, ale obyczaje takich klientów znał znakomicie.<br>Robert skinął na nich od stolika. - Jest ta twoja ruda...<br>Kolumb obojętnie kiwnął głową. Orkiestra ciągnęła "Lamour, Lamour..."<br>- Znów ten hymn amerykański... - wzruszył ramionami siadając. Najpierw kolacja, kochany. Na dobrą sprawę od rana nic nie jedliśmy.<br>- Ba, spuścić tyle wozów - bąknął niedbale Robert.<br>- Kupić metr kawy... - warszawską miarą przypomniał Jagiełło swoje zasługi.<br>Kolumb skromnie przemilczał swoje dewizowe zabiegi, by zmienić jak najwięcej franków na funty i dolary.<br>W myśl nie pisanej umowy wszystkie franki były "do pozostawienia" w Coke. Wyjątek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego