przemówił Albert - już tu jestem.<br>- Albert, draniu jeden - załkał człowiek w Mundurze - musisz wypić dwanaście karniaków, za... zapisałem ci to na ścianie, nad twoim łóżkiem, własną krwią!<br><page nr=33> I na dowód potrząsnął lewą ręką owiniętą ręcznikiem.<br>Popychani lekko przez Alberta, weszliśmy z Ojcem do środka.<br>Rozległ się głośny wybuch powitalnych okrzyków.<br>Na wprost drzwi leżała na podłodze, zamiast stołu, obalona szafa.<br>Na jej szerokiej, rzeźbionej powierzchni zastawili biesiadnicy wieczerzę.<br>Walały się wśród talerzyków, wśród papierów z wędliną puste i półpełne butelki i szklanki.<br>Za tak urządzonymstołem - tapczan.<br>Na środkowym głównym miejscu, podwyższony dwiema poduszkami, siedział karłowaty, wyschły na wiór starzec, z potężną siwą