niebo i noc była bardzo jasna. Staruszka <br>Melcha, wdowa po Nachorze, żwawa, choć otyła i przygłucha, powiodła Elizera <br>najpierw do izby, by pokazać mu, że ofiarowane niegdyś przezeń synom jej miedziane <br>złocone misy i dzbany stoją na półce na poczesnym miejscu, potem na dziedziniec, <br>gdzie były groby Tarego, syna jego Nachora i ołtarzyk z kamiennym terafim. Elizer <br>pokłonił się grobom ze szczerym uczuciem, lecz zapomniał o terafim i staruszka <br>spojrzała na niego zgorszona.<br>Nierad wchodzić w rozmowę o ważnych sprawach z niewiastą, Elizer z zadowoleniem <br>posłyszał, że Batuel wzywa go na górę, gdzie uczta już była gotowa. Pożegnał <br>Melchę, a stanąwszy