Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
śmierć byłaby dla mnie
największym nieszczęściem, jakie mnie spotkać może.
Patrzę więc na piękną Bourbonkę, uważaną przeze mnie za siostrę
oddziałową, która stoi bezradna w swoim gniewie.
I mrugam oczami, nie mogąc ochłonąć z zaskoczenia.
- Dobrze - powiadam.
- Będę jadł.
Siostra mnie przekonała.
Zjem śniadanie, obiad i kolację, razem ze wszystkimi.
- Naprawdę?
- Naprawdę, ale tu na boku nic.
Nie tknę niczego.
- Tam nie dostanie pan jajecznicy.
- To i nie trzeba.
- Dlaczego tak? - spytała cierpliwie.
- Bo tak.
Będę jadł, ale pod warunkiem, że ze wszystkimi razem, w stołówce.
- Powtarzam, że jajecznicy pan tam nie dostanie.
Nic lepszego nie mamy.
A i tego nie
śmierć byłaby dla mnie<br>największym nieszczęściem, jakie mnie spotkać może.<br> Patrzę więc na piękną Bourbonkę, uważaną przeze mnie za siostrę<br>oddziałową, która stoi bezradna w swoim gniewie.<br> I mrugam oczami, nie mogąc ochłonąć z zaskoczenia.<br> - Dobrze - powiadam.<br> - Będę jadł.<br> Siostra mnie przekonała.<br> Zjem śniadanie, obiad i kolację, razem ze wszystkimi.<br> - Naprawdę?<br> - Naprawdę, ale tu na boku nic.<br> Nie tknę niczego.<br> - Tam nie dostanie pan jajecznicy.<br> - To i nie trzeba.<br> - Dlaczego tak? - spytała cierpliwie.<br> - Bo tak.<br> Będę jadł, ale pod warunkiem, że ze wszystkimi razem, w stołówce.<br> - Powtarzam, że jajecznicy pan tam nie dostanie.<br> Nic lepszego nie mamy.<br> A i tego nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego