w budynku administracji, spędzał czas przeważnie na grzbiecie swojej ulubionej klaczy, Kasztanki, uganiając na niej po kniejach i łąkach szczorsowskich za zwierzyną, bo był. jak i jego brat Misza, zamiłowanym myśliwymi i miłośnikiem przyrody, z ogromną wiedzą o zwierzęcych i ptasich obyczajach. Posiadał też rzadką umiejętność układania sokołów do polowań.<br> Nazajutrz po nie tyle poznaniu, ile - identyfikacji członków rodziny mojego chlebodawcy, miałem możność zaznajomić się ze scenerią szczorsowskiego epizodu mojego życia. Ściśle - nie całą scenerią, bo obejmowała ona przestrzeń wspomnianych dziesięciu tysięcy hektarów z lasami, Niemnem, łąkami nad nim i polami uprawnymi. Obejmowała też okolice z położonym o dziesiątki kilometrów na