Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
razu na powierzchnię, wyjąwszy sporadyczne kwanty doznań fizjologicznych. Ci ludzie, jak rozumiał, zostali raz i na zawsze, całkowicie złamani przez myślnię i teraz tylko wchłaniali wszystko niczym psychomemiczne gąbki, automatycznie - i bez sensu - wykonując, co tylko obsunęło się im w neurostruktury egzekutywne. MoP blokował im te rozkazy i narzucał własne. Niemniej nic nie wskazywało, iż zwierznice w ogóle zdają sobie sprawę z faktu, że ich ciała zostały wzięte w niewolę.
Tylko AGENT1, bo on przecież zwierznicą nie był, mocniej zaburzał myślnię. Hunt przelotnie dojrzał się w jego wyobrażeniu, w następstwie czego przesunął go kilka metrów w przód. Co innego - patrzeć czyimiś
razu na powierzchnię, wyjąwszy sporadyczne kwanty doznań fizjologicznych. Ci ludzie, jak rozumiał, zostali raz i na zawsze, całkowicie złamani przez &lt;orig&gt;myślnię&lt;/&gt; i teraz tylko wchłaniali wszystko niczym psychomemiczne gąbki, automatycznie - i bez sensu - wykonując, co tylko obsunęło się im w neurostruktury egzekutywne. MoP blokował im te rozkazy i narzucał własne. Niemniej nic nie wskazywało, iż &lt;orig&gt;zwierznice&lt;/&gt; w ogóle zdają sobie sprawę z faktu, że ich ciała zostały wzięte w niewolę. <br>Tylko AGENT1, bo on przecież &lt;orig&gt;zwierznicą&lt;/&gt; nie był, mocniej zaburzał &lt;orig&gt;myślnię&lt;/&gt;. Hunt przelotnie dojrzał się w jego wyobrażeniu, w następstwie czego przesunął go kilka metrów w przód. Co innego - patrzeć czyimiś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego