górnej pryczy, radzi, że wreszcie nie mokną i po tak długim oczekiwaniu - podróżują. Pociąg zagłębiał się w noc. Przez otwarte drzwi wpadało świeże powietrze, ale niektórzy zaczęli narzekać na zimno i drzwi zostały zamknięte. Niebawem zrobiło się duszno, parowało nawilgłe odzienie.<br>Zosia słyszała oddech Stacha, zasnął przytulony do jej ramienia. Niepokoiła się, czy nie wiozą ich do kopalni. Zagadnięty kolejarz nie umiał nic powiedzieć. Wyobrażała sobie, że robota w kopalni jest najgorszym dopustem bożym, jaki może człowieka spotkać. A na razie pociąg szedł na południe, w stronę zagłębia węglowego.<br>Gdy tak leżała z przymkniętymi oczami, broniąc się przed myślą o kopalni, przypomniały