Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
O, spojrzyj, jak ja teraz bezwolnie się trudzę,
Szczęściu swemu dziwaczne gromadząc przeszkody!
Jak swe żale uśpione o północy budzę
I jak idąc ku tobie, omijam ogrody!

Mógłbym duszę po kwiatach dla ciebie roztrwonić,
Mógłbym śmiercią oślepły znaleźć cię w gwiazd tłumie,
Ale szczęścia własnego nie potrafię bronić!
Wszak rozumiesz? Nieprawdaż?
Dziewczyna rozumie.

IV

I znów mówię: Gdy zazdrość w pustce mię
zaskoczy,
Śnię o innej... Nikt nie wie, czym jest jej pieszczota.
Ma wszystkich zmarłych dziewcząt niezbadane oczy.
Suknia jej - prosto z bajki - cała brzmi od złota!

Jedziem w modrej karocy. Usta ku mnie chyli.
Tłum wyśnionych cudaków w zachwyceniu
O, spojrzyj, jak ja teraz bezwolnie się trudzę,<br>Szczęściu swemu dziwaczne gromadząc przeszkody!<br>Jak swe żale uśpione o północy budzę<br>I jak idąc ku tobie, omijam ogrody!<br><br>Mógłbym duszę po kwiatach dla ciebie roztrwonić,<br>Mógłbym śmiercią oślepły znaleźć cię w gwiazd tłumie,<br>Ale szczęścia własnego nie potrafię bronić!<br>Wszak rozumiesz? Nieprawdaż?<br>Dziewczyna rozumie.<br><br>IV<br><br>I znów mówię: Gdy zazdrość w pustce mię<br> zaskoczy,<br>Śnię o innej... Nikt nie wie, czym jest jej pieszczota.<br>Ma wszystkich zmarłych dziewcząt niezbadane oczy.<br>Suknia jej - prosto z bajki - cała brzmi od złota!<br><br>Jedziem w modrej karocy. Usta ku mnie chyli.<br>Tłum wyśnionych cudaków w zachwyceniu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego