Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
na przyjaciela, szepnął:
- To prawda, jestem tchórzliwy... Ale gdy powiesz, wypełnię...
W odpowiedzi Paweł położył mu na ramieniu swą obciążoną łańcuchami rękę.
- Wiem to, drogi - rzekł z uśmiechem miłości. - I dlatego nie jesteś wcale
tchórzliwy. Nie, nie! Cóż za zasługa, gdy chwalimy Pana mocą? Nasza chluba to
chwalić Go słabością... Nieprawdaż?
To był dwunasty dzień, odkąd wypłynęli z Sydonu. Pod wieczór kapitan jak zwykle
zatrzymał okręt. Spodziewano się, że najdalej za dwa dni dotrą do Myry. Noc
spłynęła szybko na pokład. Z dołu przez otwarte luki słychać było chrapanie
spracowanych
wioślarzy. Poza czuwającym na mostku marynarzem wszyscy spali. Tylko Paweł nie
na przyjaciela, szepnął:<br> - To prawda, jestem tchórzliwy... Ale gdy powiesz, wypełnię...<br> W odpowiedzi Paweł położył mu na ramieniu swą obciążoną łańcuchami rękę. <br> - Wiem to, drogi - rzekł z uśmiechem miłości. - I dlatego nie jesteś wcale <br>tchórzliwy. Nie, nie! Cóż za zasługa, gdy chwalimy Pana mocą? Nasza chluba to <br>chwalić Go słabością... Nieprawdaż?<br> To był dwunasty dzień, odkąd wypłynęli z Sydonu. Pod wieczór kapitan jak zwykle <br>zatrzymał okręt. Spodziewano się, że najdalej za dwa dni dotrą do Myry. Noc <br>spłynęła szybko na pokład. Z dołu przez otwarte luki słychać było chrapanie <br>spracowanych <br>wioślarzy. Poza czuwającym na mostku marynarzem wszyscy spali. Tylko Paweł nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego