Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
mroźnego powietrza. Wodnisty i zielonkawy, jakby ktoś blisko porcjował arbuzy. - A szanowna małżonka jak się miewa?
- Dziękuję, również dobrze.
- Mówi pan: dobrze, chwała Bogu, to chciałem wiedzieć, co by tu jeszcze? Jakoś wszystko jest nie tak, jak powinno. Zatem nie zatrzymuję pana, życzę państwu wesołych świąt i do siego roku. Oby Bóg się nad nami zlitował. No, to chodź, Władek, czas na nas - lekko pchnął gapowatego ministranta.
Poszli po śniegu, jedwabistym i pulchnym. Ministrant z oczyma wzniesionymi ku niebu, ksiądz z bursą przyciśniętą do ciała. Biret przekrzywiony, u dołu sutanny podskakiwała bryłka śniegu zmieszanego z błotem. Jak umyślnie dławione, pobrzękiwały dzwonki
mroźnego powietrza. Wodnisty i zielonkawy, jakby ktoś blisko porcjował arbuzy. - A szanowna małżonka jak się miewa?<br>- Dziękuję, również dobrze.<br>- Mówi pan: dobrze, chwała Bogu, to chciałem wiedzieć, co by tu jeszcze? Jakoś wszystko jest nie tak, jak powinno. Zatem nie zatrzymuję pana, życzę państwu wesołych świąt i do siego roku. Oby Bóg się nad nami zlitował. No, to chodź, Władek, czas na nas - lekko pchnął gapowatego ministranta.<br>Poszli po śniegu, jedwabistym i pulchnym. Ministrant z oczyma wzniesionymi ku niebu, ksiądz z bursą przyciśniętą do ciała. Biret przekrzywiony, u dołu sutanny podskakiwała bryłka śniegu zmieszanego z błotem. Jak umyślnie dławione, pobrzękiwały dzwonki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego